Było już sporo po północy, kiedy Cię zobaczyłam. Na parkiecie było już zdecydowanie mniej ludzi, także na pewno nie miałeś problemu z zobaczeniem mnie tam. Stałeś przy parkiecie opierając się o kanapę. Jej już nie było. Byłeś sam. Patrzyłeś na mnie. Kiedy i ja spojrzałam natychmiast odwracałeś wzrok. Udawałeś, że nie obchodzi Cię to z kim tańczę. Tak śmiesznie udawałeś. Wtedy jednak nie było mi do śmiechu. Pękało mi serce, kiedy widziałam jakim wzrokiem na mnie patrzysz.
|