Jakoś tak wszystko się układa, że się nie układa. Rządzimy się sobą, czyniąc jeszcze gorzej. Otacza nas jedynie gorzka ironia, pieprzona codzienność. W tym nic nie ma. To jakbyśmy stali nadzy, pod gołym niebem. Jakby nic nas nigdy nie otaczało.
Wszystko jest tylko iluzją, iluzją codzienności.
Nasza codzienność się zmienia. To my musimy zabłysnąć i w niej dorosnąć. Nie jesteśmy już dziećmi. Spójrzmy prawdzie w oczy - wyroslismy. Wyrosliśmy ze wszystkiego co posiadaliśmy. Jesteśmy inni. Już nigdy, przenigdy nie wrócimy do tego co było. To nie realne, to nieubłagany upływ czasu.
Nam wolno się jedynie dostodować.
To na swój sposób przykre.
|