Nie chcę, nie chcę, nie chcę, nie mogę. Wystarczy, już dość. Krzycz. Krzycz we mnie, najgłośniej, jak potrafisz. Rozdzieraj, rozdywaj. Niszcz, obnażaj, upokażaj. Wydostań się na zewnątrz. Jak kolwiek, może być boleśnie. Po prostu mnie opuść i daj mi żyć. Normalnie. Tylko tego teraz pragnę.
Chwilami mam ochotę rozpruć sobię głowę tak, by móc opróżnić ją ze wszystkich tych spatrzonych myśli. Niszczy, głębi się, zabija. Powoli, po malutku, po cichutku. Zabija szeptem. Z klasą.
To coś więcej niż fizyczność. I więcej niż emocjonalność. Bo emocjonalność przekłada się na fizyczność.
Współgra od zarajów dziejów.
|