on był taki idealny, uporządkowany, inteligentny, seksowny, porządny. miał wszystko. być może wszystko, co ja zawsze chciałabym mieć. jego życie różniło się od mojego, jednak mi to nie przeszkadzało. wtedy widziałam tylko, to co nas "łączy". nie docierało do mnie, że ten człowiek nigdy nie może być mój, że chyba jednak nie pasujemy do siebie, a jeśli nawet to on i tak mnie nie zechcę. wtedy byłam zaślepiona, głupio zauroczona, taka naiwna wierzyłam, że mogę wszystko, ale nawet tak nie było. tak naprawdę nie byłam na tyle silna, odważna, by walczyć o niego. nie byłam osobą, którą on mógłby chcieć. jego idealne "ja" nie pasowałoby do mnie. nawet teraz trudno mi się z tym pogodzić. to takie głupie, bo doskonale wiem, jak jest, a jednak nie przestaję mieć nadziei. │cdn.│ksiezycowy.aniol
|