Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, siedziałam samotnie na plaży, wsłuchując się w anielsko delikatny szum srebrzystych fal, spokojnie zbliżających się do mnie. Wiatr wznosił mą duszę ku niebu uwalniając z sideł złych wspomnień. Wtedy tak bardzo zapragnęłam, by chwila ta stała się wiecznością, wiecznością w której serce ludzkie dostąpi odpocznienia od wszelkich życiowych sztormów.
|