Widzisz, jak powoli staczam się w dół, próbując chwycić się jakiejkolwiek gałązki wystającej ze skały. Stoisz u samej góry, szyderczo śmiejąc się, coraz głębiej pochylając głowę, aby zobaczyć moją śmierć. Czekasz, aż spadnę w otchłań. Przez łzy wypowiadam Twoje imię. Nagle budzę się zalana potem. W żałości sięgam po telefon wybierając Twój numer. Dwa sygnały i odbierasz: - halo? - proszę Cię, nigdy nie pozwól mi odejść, kochaj mnie. / believe.me
|