` czasami po prostu nie wyrabiam. Budzi mnie budzik o 5:30 od poniedziałku z czego już we wtorek mam ochotę wypierdolić go do pieca. Czasami zdarza mi się zaspać, ale jak już uda mi się to wstaję, wyciągam z szafy przeważnie baggy bo stanowią one 90 % moich spodni, jakiś luźny t-shirt który mówi o wyższości miłości nad hajsem. Wychodzę zaspana z pokoju wstawiam wodę na herbatę, którą zresztą i tak rzadko dopijam. Lecę do łazienki ogarnąć jakoś swoją twarz i już słyszę moją mamę. Lekko się zdenerwowała bo zapomniałam o gotującej się w czajniku wodzie i chyba obudził ją gwizdek. Biorę leżącą w kącie pokoju torbę i ruszam na przystanek. Może i pomyślałabym o Nim, ale przecież nie było czasu nawet na śniadanie. Tak, chyba specjalnie zajmuję sobie czas co do ostatniej sekundy, aby przypadkiem On nie wpadł mi do głowy. / abstractiions.
|