Wracaliśmy razem z imprezy, całkiem pijani, szliśmy chwiejnym krokiem, środkiem ulicy. Nagle zatrzymaliśmy sie słysząc pisk jakiegoś samochodu, Paweł odwrócił sie i spojrzał w tył, lecz jego oczy oślepiły światła pojazdu. Wiedział, że samochód próbuje wyhamować, szybko chwycił mnie za ręke i popchnął, na chodnik.. A, on już nie zdążył samochód uderzył w niego z zadziwiającą siłą, wylądował w szpitalu. Przeszedł, bardzo dużo operacji, ale niestety nie udało sie go uratować, stracił życie przez moją głupote, bo gdyby nie ja to by do tego nie doszło.. ~schooki~
|