były jego urodziny. postanowiłam zrobić mu niespodziankę i pod koniec dnia wpaść do niego z prezentem. zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam z niecierpliwością aż otworzą się drzwi. gdy pokazało się w nich idealne ciało mojego chłopaka rzuciłam mu się w ramiona z życzeniami. nie zwróciłam uwagi, że drzwi otworzył mi bez koszulki. po chwili usłyszałam damski głos ‘chodź do mnie kochanie, twój urodzinowy prezent czeka i marznie bez ciebie’. stałam jak wmurowana. nie czułam smutku ani złości. czułam pustkę. zachowałam jednak zimną krew, uśmiechnęłam się, powiedziałam jeszcze raz sto lat i wyszłam. wybiegł za mną krzycząc, że to nie tak jak myślę. ‘ wierzę, szkoda tylko, że nie powiedziałeś mi wcześniej, może teraz obie leżałybyśmy w twoim łóżku’ powiedziałam z ironią. odwróciłam się i poszłam do domu. dziwne, miłość mojego życia okazała się zwykłym kretynem, który po całym zdarzeniu wrócił pokornie do domu i kochał się ze swoja nową dziewczyną. | miaaa
|