przedtem wszystko było prostsze. rysowałam krzywe domy, i okna większe od drzwi. kwiatki na pół kartki i żółte słońce w prawym, górnym rogu. śmiesznego kota, który wyglądał raczej jak sowa na gałęzi i ogromną, niebieską plamę, która uchodziła za basen. dziś rysuję jedynie szarą rzeczywistość, która nie ma choćby cienia przeszłości. cienia uśmiechu ani szczerej radości. dziś, potrafię więcej, ale co z tego? wolałabym cofnąć się o kilka lat. żyć w tej wiecznej bajce nie zaznając dzisiejszego świata
|