Mam jeden pierdolony problem. Nazywa się - moje życie. Ciągle jest w nim coś nie tak. Nie ma dnia, żeby coś się nie działo. Nie rozumiem kurwa tego, bo skoro się zmieniłem, nie jestem tym jebanym cwelem, który tylko chlał, ćpał i jarał to czemu jeszcze mocniej dostaje po dupie? wszystko siedzi we mnie i chcę wybuchnąć, ale kurwa po co? żeby słyszeć jebane dasz radę, będzie dobrze. kurwa nic nie będzie dobrze. pierdolone życie zabija mi wszystkich wokół robiąc to tak, żeby było to przeze mnie. żebym myślał , że to przeze mnie. chuj nie ma to jak życ w pieprzonej telenoweli, tylko jedyne czego pragnę to wyrwać się z tej telenoweli nawet jeśli miałbym zniknąć z tego świata raz na zawsze.
|