"skończyłam piętnaście lat" - rzuciłam krótkie zdanie, spoglądając na telefon, 3;40, sięgnęłam po torebkę, wyciągając z niej paczkę fajek, po czym odpalając jedną usiadłam na łóżku, zaciągając się dymem. wstałam z łóżka i podeszłam do okna, gdzie niefortunnie usiadłam na parapecie, opierając głowę o zimną szybę. czułam chłód. taki od serca, jak i fizyczny. wszystko się pozmieniało, od tej małolaty z zacieszem od ucha do ucha, po tą na pozór zadowoloną z życia nastolatkę. to taki jedyny dzień w roku, który należy tylko do mnie. powinni być teraz przy mnie najbliżsi. mama - jasne, jest. z tymi swoimi pretensjami jaka to ja nie jestem i ile by to ona nie osiągnęła, gdyby nie ja. z ojczymem, który sięga po kolejne piwo, sapiąc się o byle gówno. i mnóstwem wspomnień. zarówno tych z dawnych lat, jak i tych z wyobraźni. nigdy go nie było, nigdy nie dał mi odczucia, że może stanąć przede mną murem, nie okazywał mi miłości, nie uczył wielu rzeczy, nie pokazywał tego na pozór pięknego świata.
|