9 rano , kolejne zmartwienie , kolejny strach , kolejne zaniedbanie przez mój egoizm , kolejne łzy , kolejne pytania , na które nikt nie zdoła odpowiedzieć. on , przyjaciel , mój niby brat , sms o pierwszej w nocy , moje dziewięcio godzinne spóźnienie , może nie wszystko stracone , błagałam go , by pomyślał o mnie jeśli naprawdę mnie kocha , bo nie chcę go stracić. nieważne , że go nie kocham , bo nigdy tego naprawdę nie potrafiłam , dawniej może lekko się zauroczyłam , nic więcej , ale przecież nie przeszkadzało mu , że kocham kogoś innego , a on w tym czasie rani się uczuciem do mnie , obiecując mi , że przenigdy nie przestanie poczułam , że będzie tak naprawdę. czytając jego sms'a z niby ostatnią wolą , nagłe dreszcze , łzy napłynęły do oczu , nie zrozumiałam tych słów , gdy ujrzałam 'przepraszam' zapominałam , że jest setki kilometrów ode mnie ubrałam trampki , biegłam przed siebie próbując nie dopuszczać myśli , że nie zatrzymałam go głupim 'cioto , damy radę'
|