Przyszłam wieczorem z dworu. Cała przemarznięta, z katarem, mokrymi policzkami od łez. Usiadłam na parapecie i patrzyłam w gwiazdy. Było zupełnie ciemno, a ja siedziałam i myślałam. Dochodziły do mojej głowy przeróżne myśli.. Nie mogłam zrozumieć jak on mógł tak się zachować. Może byłam po prostu kolejną dupcią ? Kolejną naiwną, która dała się nabrać na jego piękne oczy ? Nie wiem, sama nie wiem.. Nie potrafię tego pojąć. Wiem, koleżanki przecież mi mówiły jaki on jest na prawdę. Ale to nie moja wina, że mam do niego słabość. Kiedy na niego patrzę, nogi uginają się podemną. Nic nie mogę z tym zrobić. Kocham go, zawsze będę go kochała. Nie ważne jaki jest, jak się zachowuje. Był moją pierwszą, prawdziwą, wspaniałą miłością. Niech sobie będzie z inną, ja i tak nigdy o nim nie zapomnę.
|