` nie układało się nam od pewnego czasu.Każde z Nas poszło w ćpanie.Zamykając się w swoich domach, braliśmy naszą dawkę w której dostrzegaliśmy jakieś złudne wyjście.I właśnie tak było ze mną tego dnia. Lusterko, dziesięciozłotówka, biały proszek, ja i mój nos.Lubiłam robić to w ten sposób - taki idealny, perfekcyjny, teatralny. Już miałam wciągnąć kiedy wpadł do pokoju. Jednym pociągnięciem ręki, z mojego stolika znikło wszystko. Lustro bezwładnie spadając, pękło. Biały syf wniknął w zakamarki dywanu. Jedynie banknot został nienaruszony i czekał na dalszy przebieg sytuacji gdzieś w kącie pokoju. "Ja skończyłem. Jeżeli Ty nie zrobisz tego samego to się pożegnamy i codziennie będę Ci kibicował.Tak, kibicował.Przecież tak uparcie dążysz do samozniszczenia mimo osób, które są w stanie dla Ciebie zamordować. Jeśli tego właśnie chcesz to przynajmniej nie każ mi na to patrzeć."Wyszedł, trzaskając drzwiami.Zostawił mnie z myślami, niepozałatwianymi sprawami. Ogarnęłam, jest ok./abstractiions
|