są czasem takie dni w życiu człowieka, że sami nie wiemy o co nam chodzi. obrażamy się na cały świat, pokazujemy swoje humorki, rzucamy 'kurwami' drzemy na wszystkich morde, ale w końcu przychodzi taki moment, że wchodzimy do pokoju, trzaskając drzwiami. powoli osuwamy się po ścianie, niezdarnie upadamy na kolana, zaciskamy pięści i nie kryjąc dłużej żalu beczymy jak małe dzieci. wtedy pragniemy tylko tego, aby ktos był przy nas, zazwyczaj ten ktoś to konkretna osoba, osoba przez która właśnie wylewamy kolejne hektolitry łez. / choruje na milość
|