|
polubiłam takie wieczory, w którym jestem zupełnie sama. ja i setki dobrych bitów na słówkach. lubię wracać do wspomnień, nawet jeśli tak cholernie wbijają mi nóż w serce. moje płuca są już perfekcyjnie przyzwyczajone do nikotynowego dymu, a ciało do dziwnego bólu, jakie przeszywa mnie to uczucie. lubię późnymi wieczorami siadać na parapecie, aż do kolejnego poranka wyglądając za okno czteropiętrowego budynku. otwieram przy tym okno, wystawiając stopy na zimne powietrze, jakie drażni moje rozpalone od gorączki ciało. i nawet jeśli czuję się przez to coraz bardziej samotna, nie przeszkadza mi to. przyzwyczaiłam się do takich wieczorów, i chyba dlatego darzę je jakimś tam sentymentem. ||shoocky
|