Nie lubię, gdy osadza się kurz na lusterku. A! I gdy abażury nagrzewają się od żarówek. Tego też nie lubię.
Brakuje mi snu, który jakoś nie leży pod poduszką. Wyjdę z siebie. Zakopałam się w kocyku z herbatką dającą miłe odrętwienie organizmu i obejrzałam dokument o Walterze Disney'u. Że też ta Alicja zawsze gada z tym Kotem. Nie lubię go... Wolę Kapelusznika. A na dodatek ta herbata...Bałam się szachownicy.
Rozmowy mają smak gorzkiej czekolady rozpływającej się w ustach. Wstałam, podeszłam do lusterka i wytarłam z kącików warg pozostałości kakao. Chyba właśnie z niego zrobiony jest on.
Kiedyś ktoś zapytał się mnie, czy lubię być smutna. Tak, lubię.Czuję się dopieszczona, monotonna, melancholijna i mam pomalowane paznokcie. Wtedy się spóźniam, zapominam, słucham po cichu jazzu i nagminnie czyszczę buty. Nie mówię wiele, uciekam i nie śmieję się. Nie żałuję prądu. Abażury się nagrzewają, a kurz widać tak jak rzadko kiedy.
|