kiedy byłam mała nie liczyło się dla mnie nic oprócz piksela w zegarze, lizaków i smerfów o dziewiętnastej. żyłam chwilą. teraźniejszością, która opierała się na zabawie, dziewczynie, która już dziesięć lat jest moim wyjebanym przyjacielem i dobrej pogodzie. na widok całujących się ludzi na filmie lub na ulicy mówiłam głośne fuj i wytykałam ich palcami śmiejąc się z nich że to obrzydliwe. największą frajdą dnia było dla mnie podawanie piłki do nogi braciom i ich kumplom, którzy zawsze chamsko ciągnęli mnie za moje długie warkocze, aby potem przeprosić widząc moją wkurzoną minę i zaciśnięte palce w pięści. Twoje imię nie kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z Tobą. nie myślałam, nie tęskniłam, ani nie płakałam. przynajmniej nie przez Ciebie. nie znałam Cię, choć wiem. że jeśli poznałabym Cię kilka lat wcześniej i tak wcześniej czy później zająłbyś moje serce z takim samym efektem jak dziś.
|