Odliczanie minut do końca lekcji jeszcze bardziej je wydłuża.
Z miejsca, w który codziennie wytrwale się edukuję, zwanym także gimnazjum wracałam z Karoliną. Dom był pusty. Rano go zamykałam, po szkole go otworzyłam.
Wyszłam na spacer z psem, wróciłam i zaparzyłam sobie czerwoną herbatę.
W kuchni znalazłam ciasteczka korzenne. Oparłam nogi o ścianę i przyglądałam się ludziom przechodzącym przez osiedle. Minęło kilka minut. Usłyszałam kroki w holu. To Kuba.
Szczęśliwy pobiegł do zaokiennego termometru i z wielkim bananem na twarzy poszedł się rozebrać.
Tak, dziś był jeden z najcieplejszych dni marca.
Lubię takie dni. Bardzo lubię. / holly. wracam. powoli zaczyna być dobrze
|