ja chyba nie nadaję się do życia. nie wiem, Bóg sprzedał uszkodzony model, albo upuścili mnie przy porodzie. nie potrafię walczyć. może i mam mnóstwo ambicji, ale jak sie zrodziły tak leżą do dziś. znów wszystko tracę. historia z poprzedniego roku toczy koło, poznaje fajnych ziomków, kumplujemy się, zaczyna sie coś psuć, znów ona sie wpieprza a ja znów zostaję z niczym. kurwa, jest dokładnie tak samo! w tamtym roku odebrała mi zajebistego kumpla, a w tym paczkę ziomków. powinnam zawalczyć, tym razem sie nie dać, przecież znam konsekwencje, przecież mogłabym wygrać... jedyne co potrafię zrobić to powiedzieć 'kurwa', zajarać sama w spokoju blanta i olać wszystko, jednocześnie majac świadomość, że to tracę. to boli i to jest złe. ja sie nie nadaje, nie potrafię walczyć, starać się, życie mnie męczy. chciałabym żeby było łatwiej, ale jak łatwo nie będzie dla mnie zawsze będzie zbyt trudno. na prawdę sie nie nadaję. / pierdolic_to
|