cz.2. i bawił się jej uczuciami. - puść, wyszeptała cicho, lecz nie wyrwała ręki w uścisku. - nie potrafię, rozumiesz? krzyknął na tyle głośno, że echo rozniosło się po całym moście. - do tej pory potrafiłeś puszczać moją dłoń i chodzić do niej. w czym ona była lepsza ode mnie? krztusiła się płaczem. nie odpowiedział. stał i patrzył na zachodzące słonce. - ja nie mam już siły na miłość, szepnęła i puściła barierkę. chwiejąc się lekko, poczuła strach. nie umiała tak po prostu zostawić rodziny, przyjaciół i jego - osoby, która tak cholernie ją rani. - odejdź, proszę, wyszeptała przez łzy. a on? odwrócił się i poszedł. nie powiedział nic. chwilę potem słyszał głośny plusk. serce stanęło mu w gardle, a ona spadając uświadomiła wszystkich, że ma resztki odwagi, bo przyrzekała, że będą na zawsze razem, na zawsze, aż do śmierci. / notte.
|