stałam na chodniku, deszcz ciurkał po mojej kaszkietówce, głowę miałam spuszczoną, czekałam na przyjaciółkę w uszach na słuchawkach leciał pih a dokładnie 'zawsze muszę coś spierdolić'. Nagle ktoś od tyłu zatkał mi oczy. -Pojebało cie ? - syknęłam. Usłyszałam ten śmiech i czuły buziak w kark. Wiedziałam że to był on. Sny stały się rzeczywistością.
|