Obudziłam się koło czwartej nad ranem.
Chciałam przytulić się do mojego
mężczyzny, ale poczułam pod głową jedynie
ciepłą poduszkę. Momentalnie usiadłam,
przyzwyczajając powoli wzrok do
ciemności. Odetchnęłam z ulgą widząc, jak
mój grecki bóg stoi oparty o framugę drzwi
i patrząc na mnie z rozbawieniem zaciąga
się dymem. Podeszłam do niego wolno i
stojąc na przeciwko poprosiłam o fajkę.
Wyciągnął do mnie dłoń, ale upuścił
papierosa na podłogę przyciągając mnie do
siebie. 'Nigdy ode mnie nie dostaniesz fajki,
Kochanie.' Spojrzałam na niego, jak mały
dzieciak proszący o lizaka, a on tylko rzucił
się na łóżko i kiwnął na mnie palcem. 'No
chyba nie.' Syknęłam i oparłam się o
komodę. Rzucił we mnie poduszką. Tego nie
mogłam mu darować. Po kilkuminutowej
walce leżałam wtulona w jego klatkę
piersiową. Pisałam mu list opuszkami
palców na ciele. Doszłam jedynie do 'Ko' a
on całując mnie w szyję powtarzał 'Ja Ciebie
też.'
|