Potrafiła udawać, że nic się nie stało i tłumaczyć sobie to tym, że przecież czuła, że On już nie czuje do niej tego, co dawniej, że przecież sama miała już czasami dość Jego milczenia, że cisza strasznie ją wkurzała i męczyła psychicznie i chciała poznać w końcu Jego postawę dotyczącą ich związku, że wiedziała od dłuższego czasu, jaka będzie odpowiedź...
Niekiedy jednak jej limit udawania się kończył i uczucia uderzały w nią ze zdwojoną siłą...
I już nie było dobrze. I już sama nie wiedziała, co robić. Była zła na Niego, że ją zostawił, że nie docenił, że nie potrafił obdarować uczuciem, tak jak ona Jego. Z drugiej strony wiedziała, że nie da się na siłę kogoś pokochać, że to koniec po prostu i nic już z tego nie będzie. I tylko ta głupia iskierka nadziei. Nie rozumiała siebie.
|