Może chcę dobrze, ale przynoszę ból.
I nagle wszystko wokół warte jest chuj.
Biegnę do nikąd, choć coś mówi stój.
Otwarta rana, ja znów sypię sól.
Braterstwo tej samej niedoli,
los rzuca kłody pod nogi,
nerwy rwą się spod kontroli,
Zawsze muszę coś spierdolić.
|