Kolejna niespokojna noc. Niepokój krążący wokół i oczekujący na właściwy moment by zaatakować. Od samego rana jakieś dziwne uczucie beznadziei towarzyszące przez cały czas. Nieudolne próby obudzenia w sobie pogody ducha kończyły się dodatkowymi nerwami. Na nowo stawiane sobie wymagania, których nie potrafię spełnić. Zwycięstwo paranoi nad zdrowym rozsądkiem. W końcu powrót do przeszłości, do bólu, który ponad rok temu zadecydował o wszystkim..Kusząc los spytałam czy może być gorzej. Najwidoczniej może.Odnoszę wrażenie, że albo jestem przeklęta albo świat ze mnie kpi.
|