byli codziennie, byli dla siebie, cisza łączyła ich a krzyk dzielił, każda minuta bez siebie jak wieczność... wreszcie spotkali sie.. padał deszcz, który osiadał im na policzkach, on podniósł ją i całował, zaniósł ją na ławkę, tam siedzieli wpatrzeni w siebie, nie zauważając nawet że nad nimi pojawiła się tęcza... byli tak zakochani że nie widzieli świata poza sobą
|