Doszło w końcu do tego, że mam zero prywatności. Przyjaciele, którzy mieli mnie wspierać wcale tego nie robią, oni tylko są ciekawi co się u mnie dzieje, żeby mieć o czym gadać na prawo i lewo. Zasłużyłam sobie na coś takiego? Tak się starałam, a jak zwykle nie wyszło. Nie wyszło coś na czym tak bardzo mi zależało, tyle uwagi na to poświęciłam. A mianowicie bloga, którym teraz mogę sobie jedynie podetrzeć tyłek, bo miał być czymś o czym żaden znajomy nie będzie wiedział. Wszystko co dobre poszło się jebać, a ja zostałam sama z tym co mi zostało, czyli długopisem i kartką papieru./november.rain
|