Wyszliśmy przed klatkę. Ledwo postawiłam nogę na chodniku już poczułam popchnięcie i zimny śnieg na twarzy. Mimo niskiej temperatury zaśmiałam się i schyliłam po śnieg. Podeszłam do ciebie od tyłu, przytulając się mocno, a znienacka natarłam cię.
- Osz ty! – zawołałeś. – ja się dopadnę!
- spróbuj!
Zaczęłam biec ile sił w nogach, choć wiedziałam, że nie mam szans. Ty grasz w piłkę nożną, trenujesz biegi, a ja? Zero we mnie ducha sportu. Zwolniłam trochę i poczułam silne uderzenie w plecy, a następne co zobaczyłam to ciemność. Leżałam twarzą w śniegu, a ty leżałeś na mnie. Zaczęłam się wyrywać, aż w końcu przekręciłam się na plecy. Nasze twarze prawie się stykały.
- niewygodnie mi. – stwierdziłam.
Pocałowałeś mnie.
- zimno mi.
Znowu mnie pocałowałeś.
- chodź gdzieś.
Kolejny pocałunek.
- idziemy na sanki?
- Tak! Na sanki! – nie minęła sekunda, a już stałeś na wyprostowanych nogach.
Zaśmiałam się w duchu, że reaguje na sanki jak pięcioletnie dziecko. / demonologiaaaa
|