Popatrzyła na jedyny obraz w pokoju. Sama go namalowała, ponad pół roku temu. Wiele się przez ten czas zmieniło. Jej świat stanął na nogi by znów się zawalić. Namalowała wtedy kota, małego, czarnego kota. W dniu swoich urodzin, w dniu jego śmierci. Choć może wydawać się to głupie, bardzo bolało. Wtedy stoczyła się na dno. Do dziś ma wyrzuty sumienia, że nie musiała umrzeć. / ReFoLi
|