Najpiękniejsze było to, że ufałam Mu bardziej, niż sobie. Kiedy podawał mi dłoń, a następnie zaciskał w niej moją - mogłam zamknąć oczy mając pewność, że zaprowadzi mnie do najcudowniejszego miejsca na ziemi. Gdy wypuszczał chmarę swojego gorącego oddechu na mój policzek w środku zimy nawet czubki palców od stóp mimowolnie odmarzały. A każde z Jego słów, wszystko co mówił było tak wyśnione - nawet banalne "do zobaczenia" sprawiało, że serce nabierało podwójnych rozmiarów.
|