Zatracam się w fali wspomnień, które atakują mnie właśnie teraz. W chwili, gdy na piętnastostopniowym mrozie siedzę na tej ławce w parku. W zasięgu wzroku mam zaśnieżoną alejkę, oświetloną złotym światłem. Nie popełniłam błędu, wciągając na głowę czapkę i zakładając na szyję gruby szal. Czuję jak chłód przenika mnie do środka. Przede mną, wzdłuż brzegu, tkwi zamarznięty zbiornik rzeki. W głowie powraca Jego postać. Ten uśmiech. Podświadomie słyszę Jego głos. Rozmawiam z Nim. W myślach. Przewijając kolejno słowa, mam nadzieję, że On je słyszy, że docierają one do Jego podświadomości, wywołując tym samym natłok myśli i ból płynących refleksji. Z każdą minutą odczuwam narastającą tęsknotę. Może On też siedzi w tym parku, dwie alejki dalej, myśląc o mnie? Kieruje wyszeptane słowa w niebo i chce, by wiatr przesłał je do mnie? Zaciskając z zimna dłonie wyobraża sobie, że ogrzewa moje? Czując zrywający się wiatr odczuwa pustkę. Może..może jeszcze pamięta.
|