Miała dość, wszystkiego dość. Postanowiła pójść nad rzekę, by pomyśleć, co teraz będzie z Jej dalszym życiem. Była już w takim poważnym stanie zdołowania, że nawet ktoś najbliższy nie mógł Jej pocieszyć. Usiadła nad brzegiem rzeki, wzięła kamień do ręki i rzuciła tak daleko, żeby ta cała jej rzeczywistość była jak najdalej od Niej. Niestety, nie umiała o tym wszystkim zapomnieć i brakowało Jej tego ciepła rodzinnego, tej troski, żeby ktoś ktokolwiek się o Nią zatroszczył. Zamknęła oczy i płakała. Płakała w spokoju i sama. Otworzyła oczy i obok Niej siedział chłopak z którym kiedyś łączyły Ich wspólne plany, marzenia. Otarła oczy z łez i zapytała... -Co Ty tu robisz? -odparła ze zdumieniem. -Przecież brakowało Ci kogoś, kto by się o Ciebie zatroszczył, więc jestem. -odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Pomyślała, że to jest tylko sen w którym wyobrażała sobie kogoś, z którym już nigdy nie będzie. Tak, to był już nieistniejący On, który był ciągle w mojej głowie.
|