To była środa, ferie. Dzień rozpoczął się dla niej cudownie. Nie było powodów do tego, aby ten dzień miał się zamienić w koszmar. Brat zaprosił gości Ciocie, Wujka i tak dalej, kupili prezent dla maleńkiej. W pewnym momencie odebrała telefon od przyjaciółki była taka ucieszona, lecz wieść jaką niósł ten telefon zmienił jej całe dotychczasowe życie. "Seweryn miał wypadek... Nie wiadomo czy żyje..." zamarła, łzy poleciały mimowolnie, krzyczała, nie wiedziała co ma zrobić to przecież jej brat... Przyjechała po nią przyjaciółka z mamą pojechały na miejsce wypadku, gdy zobaczyła na pierwszym planie ciało leżące na ziemi okrążone ludźmi które je ratują, spytała czy to nie sen... Reanimowali go ona chodziła nie wiedziała co robić , nie wiedziała jak mu pomóc... Nie mogła mu pomóc... Było za późno. Przytuliła się płacząc do najlepszej przyjaciółki i zamknęła oczy nie wierząc że to się dzieje. Gdy je otworzyła zobaczyła czarny worek znak śmierci i rozpaczy. Wiedziała że to koniec.
|