I ten moment, kiedy stałam nad jego martwym ciałem, kiedy wpatrywałam się w siny ślad na szyi. Za każdym razem kiedy zamykałam oczy widziałam jego z tą pętlą na szyi. Tak bardzo nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że go po prostu nie ma. Dotykałam jego zimnych dłoni, sinej twarzy, kładłam dłoń na jego klatce, tylko po to by poczuć bicie jego serca. Ale panowała tylko cisza, ta cisza która zawładnęła moim życiem, odkąd on se je odebrał. W tej samej chwili kiedy on odszedł, moje serce rozpadło się, umarłam ciągle istniejąc. Próbowałam wylać ból łzami, krwią, ale on tkwił wewnątrz, we mnie, tak samo jak wspomnienia o nim. Zakopując go zakopali moje wszystkie uczucia. Znicz to był gasnący płomyk nadziei, że może jednak on żyje, że to tylko sen. Ból przysłaniał mi świat, a rzeczywistość zabiła wlewając w duszę gorzki smak śmierci.
|