mimo siarczystego mrozu na zewnątrz nie potrafiłem usiedzieć w domu. wyszedłem na spacer, postanowiłem iść tą samą drogą, gdzie zwykle spacerowaliśmy razem. mroźny wiatr outlal moją twarz, przez chwilę wydawało mi się, że czuję Jej oddech na sobie. nagły powiew musnął moje wargi tak, jakbym czuł Jej pocałunek. idąc dalej, zdawało mi się że widzę Ją w miejscu, gdzie zwykle się umawialiśmy. stała tam i czekała na mnie, uroczo się uśmiechając, jednak z każdym kolejnym krokiem Jej obraz stawał się coraz mniej wyraźny. w końcu rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając jedynie chłód, nie tylko na zewnątrz, ale także w moim sercu.
|