Usiadłem na zniszczonych deskach,to była niegdyś nasza ławka.Spędzaliśmy tu wszystkie wolne chwile,wyryliśmy kilkaset najlepszych słów,które nasze umysły od nadmiaru innych nie mogły już pomieścić.Zaciągnąłem się zimnym powietrzem czując z każdej strony twój zapach,gwiazdy patrzyły tamtego wieczoru jej oczami,te same błyski,jasność,to samo oddanie.Zostawiła swoją duszę w miejscu kiedy pierwszy raz nasze spojrzenia spotkały się na zawsze,oddała mi wtedy siebie na wieczność,bo nigdzie nie byłaby bardziej bezpieczna . /pierdolonyskurwiel
|