zgasiłeś moja nadzieje jak gasisz lampke i wszystko ciemnieje nie widze stereoskopowo bląkam się wśród obłudy wybrukowana jest nią ulica, potykam się o kłamstwa, upadam... szydercze śmiechy nie pozwalają znów powstać, spadają na mnie łzy nieba i razem z moimi wsiąkają w ziemie skażoną jak ludzkie sumienia...
|