nienawidzę gdy się niszczy. mam ochotę wtedy do niego podejść i walnąć mu w twarz. to tak cholernie beznadziejne, gdy spotykamy się paczką rano, by nie iść do kościoła, każdy otwiera pierwsze piwo, a on pije już któreś z kolei, a oczy ma całkowicie przećpane. przejebane jest widzieć go o piętnastej, na boisku, gdy każdy zbiera się do gry, a on siedzi ledwo przytomny na schodkach z piwem w ręku i tak samo ciągle, kurwa przejaranymi oczami. wiem dlaczego to robi, ale jedyne co potrafię to odwracać wzrok od jego oczu. pozwoliłam mu odejść. / pierdolic_to
|