Nigdy nie miałam dobrego przykładu. Nie miałam idealnych wzorców. Rodzice zawsze się kłócili, nigdy nie widziałam ich uśmiechniętych, wtulonych w swoje ramiona. Znajomi dużo ćpali, powtarzając w kółko, jak to życie jest mało warte i aby nie starać się o osiągnięcie czegokolwiek, bo i tak nie wyjdzie nam to prędzej czy później na dobre. I tak żyłam. Dusząc w sobie tą całą złość. Narkotyki wciąż były najgorszą opcją, a alkohol codziennością, który po pewnym czasie niezbyt działał. Od małego wmawiano mi, że do niczego nie dojdę. Nigdy nie usłyszałam od matki ciepłych słów, nigdy we mnie nie wierzyła. Wszystko się zmieniło, kiedy ojciec zmarł, a ja przestałam kolegować się z ludźmi z blokowisk. Psychicznie mi się polepszyło. Zaczęłam widzieć świat w kolorach nie tylko czarnym i białym. Zaczęłam wierzyć w samą siebie, nie w ludzi, którzy potrafią jedynie mnie oceniać, znając moje imię i nazwisko. I teraz już wiem, że jedyną osobą, na którą mogę liczyć zawsze, jestem ja sama.
|