`Umówili się w tym samym miejscu co zawsze. Czekała godzinę, dwie. Dzwoniła - nie odbierał. Pisała - nie odpisywał. Martwiła się, myślała, że coś się stało. Tym razem zadzwoniła na domowy. Odebrała jego mama. Cała zapłakana powiedziała, że nie może rozmawiać, bo umarła jej bliska osoba. Rozłączyła się. Zamarła. Poszła na most. Ze łzami w oczach powiedziała: Już do Ciebie idę Skarbie. Skoczyła. W lewej nodze poczuła wibracje. To był sms od niego : Myszko przepraszam, że nie odpierałem , ale opłakiwałem dziadka, który przed chwilą umarł. Było za późno . Nie miała jak się ratować ..
|