|
Nie chcę tych strasznych nocy, w których wraca cały ten ból i zgniata mnie wewnątrz, niszczy przez chwilę i znika z obietnicą powrotu. Wraca zawsze, szybciej niż się tego spodziewam. Umieram, ledwo oddycham, z płaczu zaciskam ciężkie powieki dławiąc się bólem. Na ziemi porozrzucane jakieś fotografie, jak wspomnienia. Mam kilka końców świata każego wieczoru. Zamieniam uczucia na kieliszki i ciepło Jej dłoni na strzykawkę. A później nic. Otwieram oczy z innymi powiekami, zamykam się w sobie i tęsknię za czymś co mogło być moje, ale nie jest i póki żyję nigdy nie będzie. Kładę pustą butelkę na stół, moje serce pęka w pół i tak codziennie. Jak niewiarygodnie strasznie boli smutek zmieszany z wódką. Gubię się w prostych słowach, znikam gdzieś pomiędzy marzeniami zamarzając w środku. Dlaczego Cię nie ma? Miałaś być i koić moje ciało swoją obecnością. Kiedyś miałem szczęście i trzymałem swoje serce w dłoniach, dziś tego szczęścia nie mam, bo Twoje serce wspominam. /podobnopopierdolony
|