Siedziała w ciemnym pokoju. W uszach miała słuchawki, a w ręce ulubionego misia, który był z nią przez te wszystkie lata. Był jej najlepszym przyjacielem. Powoli traciła kontrolę nad samą sobą. Zaświeciła lampkę nocną i chwyciła za żyletkę. Lubiła patrzeć na krople krwi. Tylko ten widok od jakiegoś czasu ją uspokajał. Odwróciła się do ściany i poczuła jak po jej policzkach spływają słone łzy. Były przepełnione goryczą. Powoli zasypiała, ale w pewnej chwili poczuła znajomy zapach męskiej perfumy. Pomyślała, że to sen, bo była przecież 4 nad ranem, lecz, gdy tylko odwróciła się zobaczyła jego stojącego u progu jej pokoju. Nie zdązyła nawet krzyknąć. On już leżał obok niej mocno ją tuląc i całując po policzku ze słowami - Poczułem, że coś jest nie tak. Kocham i zawsze będę kochał.
|