Czułam się przy nim taka bezpieczna. To tak, jakbym znalazła antidotum na wszystkie smutki i przykrości, na całe zło tego świata. Trzymał mnie w swoich ramionach delikatnie, a jednocześnie tak pewnie i mocno. W jednej dłoni trzymał moją, a drugą gładził mnie po policzku. Gdy ktoś wkraczał w naszą przestrzeń był gotowy zabić. Wzniósł mur, który miał nas odizolować od wszystkich wkoło. Nauczył się na pamięć jak wygląda każdy skrawek mojego ciała. Był kochany. To wszystko miało tylko jedną słabą stronę, mnie. / bladynnas
|