Widuję go niemal codziennie. Mijamy się na szkolnym korytarzu spuszczając bądź odwracając głowę w przeciwną stronę. Unikamy spojrzenia w swoje oczy. Zaczynamy zachowywać się jak gdyby dwójka obcych sobie ludzi, a przecież tak nie jest. Przecież znamy się dobrze, przecież coś nas łączyło. Tyle rozmów, tyle spojrzeń, uśmiechów. Przecież nie wmówi mi, że to był tylko sen, bo nie był. To działo się naprawdę, to trwało kilka miesięcy. Naprawdę ciężko mi udawać taką obojętność i przyjmować obojętność z jego strony. / napisana
|