"(...) W którymś momencie kierownica łamie jej ramię. Tylne
lusterko kaleczy jej nadgarstek.
Wreszcie wirowanie ustaje, a ona wlepia wzrok w pedał gazu nad głową. Szuka obok
ukochanego. Jego tam już nie ma. Zniknął jak zaczarowany.
Znajduje drzwi od strony kierowcy, otwiera je i wyczołguje się na mokrą trawę. Wstaje i
próbuje zobaczyć coś w deszczu. I oto obraz, który ją prześladuje – mężczyzna wyglądający jak worek wypełniony mięsem i krwią żywcem obdarty ze skóry, cały w odłamkach szkła,
leżący przed maską samochodu w purpurowej kałuży.
Ten worek to jej ukochany. " / J.K
|