Mówił, wolność to ten chrom na murze i adrenalina, więc opuścił dom po maturze. W kieszeni tylko bilet, szlugi i drobne, chciał tylko złapać chwilę i drugi oddech. Nie omijał go nawet fart na starcie, bo kroił gówniarzy z farb na jardzie. Potem gonił ganję, kradł w sklepach żarcie, chciał żyć mocno i prawie przepadł twardziel.
|