- mam dość! To koniec! - wykrzyczał mi prosto w oczy i walnął pięścią w ściane. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie wiedziałam co zrobić. Wzięłam kurtkę i wybiegłam z mieszkania. Skierowałam się do parku. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce i zaniosłam się głośnym szlochem. Po głowie chodziły mi dwa zdania. 'Ten chuj znowu mnie rzucił. Tym razem nie dam się przeprosić, to definitywny koniec'. I co? Wystarczyło, że przyszedł, powiedział głupie przepraszam, a ja znów dałam się w to wrobić. Znów mu wybaczyłam. / truskaffkova.
|