Dwoma palcami ujął mój podbródek, w celu zwrócenia prosto w jego oczy mojego spojrzenia.Mimowolnie mój wzrok zaczepił się na jego źrenicach.Wsunęłam zmarznięte i obolałe dłonie do kieszeni kurtki obciągając ją niechlujnie w dół.Nasze milczenie zagłuszał deszcz obijający się o dachy samochodów,które stały niedaleko nas.Znów uciekłam spojrzeniem najdalej od niego czułam,że im dłużej na niego patrzę tym głośniej krzyczy moje serce-Ty też uważasz,że jestem skurwysynem?-spojrzałam na niego ironicznie,wzruszając tylko obojętnie ramionami.Zadarłam nos,czując jak zimne powietrze otula coraz mocniej każdy centymetr spragnionego ciepła ciała-Człowiek zasługuje na drugą szansę,prawda?Podaj mi dłoń i pójdź ze mną,a obiecuję,że nie zmarnuję jej po raz kolejny,nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo-stałam w bezruchu,spojrzałam tylko na jego dłoń i kiedy byłam blisko zdecydowania się by podjąć to ryzyko,serce zakuło jakby mocniej-Przepraszam nie jestem jeszcze na to gotowa-syknęłam.
|